Wahadłowiec Endeavour przebywa właśnie na orbicie. O czasu katastrofy promu Columbia w 2003 r. każdy wahadłowiec na orbicie jest dokładnie oglądany czy podczas startu nie doszło do groźnego uszkodzenia osłony termicznej. I jak jest z obecną misją?
Co najmniej trzy fragmenty pianki oderwanej ze zbiornika paliwa uderzyły w wahadłowiec Endeavour podczas środowego startu – wynika z oględzin powłoki termicznej statku, której dokonali na orbicie astronauci. Ale John Shannon, kierownik kontroli lotu, uspokaja, że te fragmenty, które teraz trafiły w wahadłowiec, nie były na tyle duże, żeby poważnie go uszkodzić. Pewne obawy inżynierów wzbudzało jedynie uderzenie w prawe skrzydło promu. W piątek Endeavour cumował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, by rozpocząć kolejny etap jej budowy.
Moje pytanie brzmi – jakim cudem tylko w przypadku Columbii doszło do katastrofy? Skoro niemal każdy prom, który leci na orbitę po jej katastrofie i jest dokładniej niż przed tragedią oglądany, zgłasza jakieś ubytki w poszyciu termicznym?
Niezależnie od tego Endeavour prezentuje sie majestatycznie na tle Ziemi.
Update: dzisiejsza Wyborcza przynosi informacje, że uszkodzenie jest poważniejsze.