Google Lunar X PRIZE

Jak przyspieszyć rozwój badań kosmicznych i jego eksplorację? Można wpływać (lobbować), naciskać na, którąś z narodowych agencji kosmicznych, lub… Ogłosić konkurs z nagrodą na wykonanie jakiegoś zadania! Obie są trudne, ale co zrobić, trzeba się starać, a jak się okazuje można te trudności pokonać.

Nie wiem czy pierwszą, ale najsłynniejszą z tych pierwszych, była nagroda w wysokości 25000$ ufundowana w 1919 roku przez zamożnego francuskiego hotelarza Raymonda Orteig’a. Otrzymać miał ją ten, kto pierwszy przeleci samotnie nad Atlantykiem z Nowego Jorku do Paryża bez międzylądowania. Wygrał ją w 1927 roku Charles Lindbergh swym samolotem „Spirit of St. Louis”.

Zainspirowana nagrodą Orteigi, fundacja X Prize w 1996 roku ogłosiła Ansari X Prize (nazwa pojawiła się później) w wysokości 10mln $ dla tego prywatnego zespołu, który pierwszy wyśle na wysokość 100km pojazd dla 3 osób, i zrobi to dwukrotnie w ciągu dwóch tygodni.

Oto klip prezentujący oba zwycięskie loty SpaceShipOne:

Aby pobudzić dalszy rozwój prywatnego przemysłu kosmicznego we wrześniu tego roku ogłoszono nową nagrodę i nowe cele. Nagroda Google Lunar X Prize wynosi 20mln $ i dostanie ją ten zespół, który pierwszy wyśle na księżyc bezzałogową rakietę z samobieżnym robotem zdolnym do przejechania 500m po powierzchni naszego naturalnego satelity. Drugi zespół, który wykona to zadanie dostanie 5mln $. Dodatkowo zostanie przyznane bonusowe 5mln $ za „zaliczenie” jednego z bonusowych zadań: przejechania pojazdem 5000m; przetrwania 2 tyg. księżycowej nocy; sfotografowania pamiątek, które zostały po programie apollo; odkrycie lodu (z H20). Czas na wykonanie zadania upływa 31 grudnia 2012 roku. Jeśli nikt nie zdąży, konkurs zostanie przedłużony o kolejne 2 lata ale nagroda spadnie do 15mln $.

Oto klip, który jak to w Ameryce, w patetyczny sposób (ale to mi nie przeszkadza) prezentuje cele nagrody jak i wizualizacja przyszłego jej zdobywcy:

Dla chętnych wypowiedź Sergeya Brina – współzałożyciela Google.

Teraz coś od siebie? Cieszą mnie bardzo takie inicjatywy. Często agencje rządowe są bardzo ociężałe i skostniałe. A wiedzeni ludzką przedsiębiorczością prywatni inwestorzy, inżynierowie i projektanci mogą przyczynić się do znacznego postępu w dziedzinie lotów kosmicznych – przecież im zależy aby w kosmos polecieć jak najtaniej, może przyczynić się to do wynalezienia wielu nowych technologii, materiałów i sposobów ich wykorzystania. Nie ma na to lepszej metody jak postawić jasny, konkretny, osiągalny cel i patrzeć ile ludzka energia potrafi zdziałać. Do tego tak ambitny cel rozpala wyobraźnię – starszych pamiętających jeszcze misje Apollo i młodych, którzy jeszcze się uczą. Może kierowani marzeniami wybiorą techniczne kierunki studiów? Łatwo studiować kierunki humanistyczne, trudniej fizykę czy chemię – tak potrzebne w przemyśle kosmicznym.

Więcej informacji: oficjalny blog Google; magazyn NewScientist; oficjalna strona Google X Prize

Następcy wahadłowców

W 2010 przestaną być używane amerykańskie wahadłowce (po katastrofie Columbi zostały: Atlantis, Discovery i Endeavour) zgodnie z ogłoszonym w 2004r. przez prezydenta George’a W. Busha programem amerykańskiej eksploracji kosmosu. NASA wróci do załogowych lotów orbitalnych dopiero w 2014r. za sprawą rakiety Ares I i wynoszonego przez nią modułu Orion (postaram się napisać o nich niedługo). Przez 4 lata amerykanie będą wiec uziemieni i na łasce Rosjan? Nic z tych rzeczy. Nie zapominajmy bowiem, że na orbicie jest Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) i jakoś do niej trzeba dowozić astronautów i zaopatrzenie.

NASA postanowiła dać szansę amerykańskim prywatnym firmom, które zbudowałyby dla niej pojazd orbitalny, który potem będzie czarterowany. W sierpniu ubiegłego roku wybrała SpaceX i Rocketplane Kistler. Do walki włączył się niedawno czarny koń, firma Transformational Space Corp. Oto prezentacja 3 konkurentów.

Crew Transfer Vehicle (CXV)

CXV firmy Transformational Space Corp. zaprojektowany jest przez amerykańskiego wynalazcę Burta Rutana, twórcę pierwszego prywatnego pojazdu suborbitalnego SpaceShipOne. Ma on być wynoszony na wysokość 7600m przez specjalnie przystosowany samolot i dopiero stamtąd będzie odpalał własne silniki. Na identycznej zasadzie działa SpeceShipOne. Wszystko dokładnie jest pokazane na tym filmiku:

Czytaj dalej